Kto powiedział, że na pierniki już za późno!?
Zewsząd uśmiechają się do mnie pierniczki, a że zawsze lubiłam Katarzynki, postanowiłam takowe zrobić. Oczywiście zajrzałam najpierw na przepis klasyczny żeby były jak najbardziej zbliżone do oryginału. No i oczom nie mogłam uwierzyć ile ton cukru jest w normalnych piernikach! Stosunek cukru do mąki to 3:4! Mój przepis nie jest więc piernikowy, ale za to w miarę zdrowy :-)
Nasze choinki były wielkie, więc wyszło ich 16. Robiłam je wczoraj i wstyd przyznać, że została już tylko jedna. Nie miały szansy doczekać się dekoracji.
1 banan 12-15cm pognieciony widelcem na gładką masę
4 łyżki syropu klonowego
3 łyżki zmiksowanego selera (ja z lenistwa starłam na tarce do czekolady)
1 płaska łyżeczka przyprawy do piernika (ja dałam cynamon, goździki, kardamon i wanilię - malejąco)
2 łyżki cukru brązowego
szczypta soli
3 duże łyżki kremu z orzechów ziemnych (ja miałam Felix)
1/2 szkl mąki jaglanej
1/2 szkl mąki kukurydzianej
1 płaska łyżeczka sody
Mąka kukurydziana i jaglana w stosunku 1:1 do podsypywania i wyrobienia ciasta.
Wszystko razem utrzeć w misce na gładką masę. Stolnicę podsypać mąkami jaglaną i kukurydzianą. Będzie to wyglądać tak:
To po prawej, to ciasto przed wyrobieniem, Tłusta breja :-)
Tak będą wyglądać dłonie po wyrobieniu ciasta.
A tak wyrobione ciasto. Jak widać, na stolnicy nie została żadna mąka, a ciasto nie klei się do podłoża. Ma być plastyczne i lśniące. Wyrabiamy je jak ciasto na pierogi.
Przepis podaję w ten właśnie sposób, bo ważna jest konsystencja ciasta na etapie wycinania. Nie może być ani za suche, ani za rzadkie. Tak przygotowane ciasto wałkujemy lub wyklepujemy ręcznie na grubość ponad pół centymetra. Ma być grubaśne. I wycinamy dowolne kształty. Wycięte ciastka układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 12-15 minut w temperaturze 190st.C na obu grzałkach. Wyjęte z piekarnika zostawiamy na blasze i zdejmujemy dopiero po ostygnięciu. Będzie to wyglądać tak:
Jeśli potrzebujemy blachy, możemy zamienić je razem z papierem. Gorące są kruche i mogłyby się połamać. Ostygnięte twardnieją. Przechowujemy je w metalowej puszce wyłożonej pergaminem. Dla pełniejszego aromatu pierników, do puszki można włożyć ćwiartkę jabłka.
Te smakują jak Katarzynki. Swoje możecie doprawić jak chcecie i tym, co możecie. Ja osobiście nie mogę goździków. I uwaga przy dzieciach. Lepiej zastosować coś sprawdzonego, bo te święta mogą być niezapomniane, ale inaczej :-P
Te smakują jak Katarzynki. Swoje możecie doprawić jak chcecie i tym, co możecie. Ja osobiście nie mogę goździków. I uwaga przy dzieciach. Lepiej zastosować coś sprawdzonego, bo te święta mogą być niezapomniane, ale inaczej :-P
Będą wyśmienite jeśli zdążycie polać je gorzką czekoladą :-)
Przepis bierze udział w akcji
Najważniejsze, że smakowały! Lubię choinkowy kształt. :)
OdpowiedzUsuńSeler? Można go czymś zastąpić czy jest niezgodny? Przeraża mnie myśl o jego posmaku ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście może być marchewka (starta i odciśnięta mocno w dłoniach), wiórki kokosowe lub mąka migdałowa. Choć to seler jest bardzo poczciwym warzywem przejmującym smak, a nie dającym :-) Jeśli ma być piernikowo to już lepiej migdałowa chyba.
Usuń