Nigdy nie umiałam robić naleśników. Jak mi ktoś mówił, że to tylko mąka, jajko i mleko, nic mi to nie mówiło. A jeszcze stanie nad patelnią tyle czasu...
Z powodu awarii piekarnika nie mieliśmy chleba. Pomyślałam więc, że to świetna okazja aby spróbować zastąpić go czymś innym. Ponieważ moi mili nie gustują w jaglance, stanęło na naleśnikach. Coś szybkiego do odgrzania, coś co można wziąć na wynos, zjeść na zimno i połączyć z czym się chce i jak się chce. I to był strzał w dziesiątkę! Bo smakuje wszystkim, a przygotowanie wcale tyle nie trwa jak robi się to na dwóch patelniach.
Mam już przepis na naleśniki dla małych dzieci. Mam naleśniki gryczane. Jednak co jak nie mamy skiełkowanej gryki? Co z celiakami, którym śladowa ilość glutenu w tej gryce czy ryżu może zaszkodzić? Sporo mówi się o tym jak niebezpieczne jest dla nich spożywanie ziaren i mąk, które rzekomo są naturalnie bezglutenowe, a w rzeczywistości wychodzi to inaczej. Tak powstały naleśniki kukurydziane. Nie są one super-zdrowym jedzeniem, bo mąka kukurydziana ma wysokie IG oraz zakwasza organizm, jednak dla małych dzieci z celiakią będzie to super danie a zarazem ratunek. Uczulam jednak aby kupować certyfikowaną mąkę opisaną jako bezglutenowa. Natomiast dla dorosłych polecam naleśniki leczące jelita i antyrakowe. Tylko jedna uwaga - nie wolno zmieniać nic w przepisie. To jak się go robi i co z czym łączy, jest bardzo ważne.
Kukurydziane (ok. 13 sztuk cienkich naleśników)
0,5l wody gazowanej - ja użyłam Galicjanki wysoko zmineralizowanej
0,5l wrzącej wody
1 szkl mąki kukurydzianej bezglutenowej
ok. 2 szkl skrobi kukurydzianej bezglutenowej
ok. 1 szkl mielonego siemienia lnianego
1 łyżeczka soli himalajskiej różowej (polecam też Salvita)
2 łyżki skrobi ziemniaczanej
3 łyżki oleju rzepakowego (lub innego, którego używacie do smażenia)
Aby siemię nie uległo cyjanogenezie, zalewamy je wrzącą wodą, dokładnie mieszamy i odstawiamy na 10-15 minut. Woda musi być wrząca, a nie gorąca. Zrobi się z tego glut. Następnie miksujemy tego gluta dodając powoli wodę gazowaną aż się ładnie rozprowadzi i miksując dodajemy partiami mąki, później sól i na koniec olej. Dokładnie miksujemy i odstawiamy do napęcznienia na jakieś 10-15 minut. Po tym czasie jeszcze raz miksujemy i sprawdzamy czy konsystencja nam odpowiada. Jeśli jest za gęste, dolewamy wody gazowanej. Ma być gęsta jak ciepły budyń. Rozgrzewamy suchą patelnię i wylewamy chochlą ciasto. Rozprowadzamy balansując patelnią i smażymy aż naleśnik sam zacznie ruszać się na patelni kiedy nią potrząśniemy. Następnie odwracamy naleśnika i smażymy na złoto z drugiej strony.
Uwagi praktyczne:
- z dolaniem jakiejkolwiek wody radzę poczekać aż usmaży się pierwszy naleśnik, bo może będzie akurat taki jak trzeba :-)
- jeśli naleśnik po odwróceniu nabiera powietrza i pęcznieje, jest to znak, że jest zbyt mały stosunek mąki do wody
- jeśli naleśnik przy rozprowadzaniu marszczy się lub powstają dziury, to znak, że patelnia jest za gorąca
- jeśli chcecie zrobić takie naleśniki, a z jakiegoś powodu nie możecie siemienia to zastąpcie je zmiksowanym bananem.
Kukurydziane antyrakowe (nie wolno zmieniać składników):
1l wody gazowanej - ja użyłam Galicjanki wysoko zmineralizowanej
1 szkl mąki kukurydzianej bezglutenowej
ok. 2 szkl skrobi kukurydzianej bezglutenowej
ok. 1 szkl mielonego siemienia lnianego
1 łyżeczka soli himalajskiej różowej (polecam też Salvita)
2 łyżki skrobi ziemniaczanej
3 łyżki oleju rzepakowego (lub innego, którego używacie do smażenia)
1 łyżka karobu w płynie
W tych naleśnikach siemienia nie zalewamy wrzątkiem, a wodą z butelki. Chodzi tu właśnie o wywołanie cyjanogenezy i tu są dwie szkoły jazdy. Jedna to zrobienie naleśników od razu z karobem, co jest wyższą szkołą jazdy podczas smażenia. Druga to nie dodawanie karobu, jednak bardzo ważne jest aby te naleśniki później podawać polane karobem. Wegańskimi dodatkami wysokotiolowymi, które spowodują, że cyjanowodór trafi tam, gdzie ma i nie załatwi zdrowych komórek, będą też:
szczypiorek
tofu
czekolada
czosnek
soczewica
cebula
szpinak
jarmuż
kapusta kiszona
Można tu pokusić się o zastąpienie wody gazowanej mlekiem sojowym i nie dodawanie wtedy karobu. Takich jednak jeszcze nie robiłam i nie wiem jak wychodzą. Musicie sami popróbować.
Zrobiłam też naleśniki dla tych, co nie mogą kukurydzy, na mące ryżowej, ale nie zapisałam jak je robiłam, a nie chcę Wam tu namieszać. Jak je następnym razem zrobię, podam przepis :-) No chyba, że bardzo Wam zależy to czekam na kopniaka ;-)
Smacznego!
Smacznie ;-)
OdpowiedzUsuńTo ja czekam na ryżowe :-)
OdpowiedzUsuńMałgosiu jak czas pozwoli i okoliczności się nie zmienią to jutro ponownie je przerobię i wkrótce będzie dokładny przepis :-) Uprzedzam, że mają dużo siemienia. 1:1 z mąką ryżową. Zwyczajnie nie pamiętam czy dałam 1,5 szkl całości czy po 1,5 szkl z każdego :-/
UsuńAle Wy jesteście szybkie! :-D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne naleśniczki :-)
OdpowiedzUsuńWyglądają na pyszne :) Jak długo się je przygotowuje?
OdpowiedzUsuńPrzepyszne naleśniki, dzisiaj zrobiłam. Dzieci zjadły na słodko a my z mężem z nadzieniem warzywnym. Miałam małe wątpliwości, czy nie będą się rozlatywały w trakcie smażenia, ale usmażyły się bardzo ładnie i bezproblemowo :-) Dziękuję za ten przepis i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń