naglowek

naglowek

wtorek, 30 sierpnia 2016

Śladowe ilości!?



Wkurzyłam się.


Jakiś czas temu postanowiłam nie trzymać swojego talentu kulinarnego tylko dla siebie i zaczęłam piec również dla innych,
między innymi, bardzo wrażliwych osób z celiakią. Wtajemniczonym nie trzeba tłumaczyć jak ważna jest dla takich osób absolutna czystość od nawet śladowych ilości glutenu.

Przetrzepałam całą moją kuchnię żeby absolutnie nic nie zawierało nawet śladowych ilości. Wszystkie składniki musiały posiadać napis "wolne od glutenu". W końcu oferuję to ludziom, dla których nawet najmniejsza ilość może zniweczyć dietę. Idąc krok dalej, postanowiłam używać tylko produktów BIO. W tym celu obkupiłam się w produkty między innymi firmy DENVER FOOD, która chwali się, że wszystko ma bezglutenowe i BIO.

Nie uwierzycie jakie było moje zdziwienie po lekturze najnowszych badań przeprowadzonych przez Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej TUTAJ. Mąka gryczana tejże firmy posiadała zanieczyszczenie o wartości aż ponad 50, co oznacza, że w 1 kilogramie tej mąki znajdowało się ponad 50mg glutenu. Jest to 1 łyżeczka glutenu. Moim zdaniem, dość sporo dla osoby reagującej natychmiastowo.

Moja konkluzja jest więc taka, że nie da się utrzymać absolutnej czystości od glutenu. Nie wiem jak robią to w restauracjach z "menu bez glutenu". Może używają typowych bezglutenowych mixów. Te jednak nie są ani zdrowe, ani BIO. Bo nie łudźmy się, gdyby to było BIO, cena takich dań odstraszyłaby klientów, a restauracji nie opłacałoby się takich osób żywić. Może duże przedsiębiorstwa robią własne testy na zawartość, ale to też mało pocieszające, bo firma DENVER FOOD takowe wewnętrzne badania przeprowadzała.

Co można powiedzieć? Co można zrobić? Na produktach miały pojawić się odpowiednie oznaczenia. Nikt jednak nie kontroluje samowolnego umieszczania takich oznaczeń. Miało być w opisie o zawartości glutenu, a tu nadal nic.

Trzeba zrozumieć, że dla osoby z celiakią to nie są żarty. Tak samo dotyczy to osób z innymi alergiami jak na orzechy czy soję. Wszyscy pamiętamy śliczną dziewczynkę o imieniu Martynka, której rodzice postawili swój świat na głowie żeby była bezpieczna, a przez ignorancję producenta żywności, już jej wśród nas nie ma. Ile jeszcze takich tragedii musi się wydarzyć?

Jeśli chcecie wesprzeć walkę o lepsze jutro, zapraszam do podpisania petycji TUTAJ Nie przechodźcie obojętnie. To kiedyś może dotyczyć Was.

1 komentarz:

  1. Generalnie poza tym wszystkim dorosła osoba z celiakią musiałaby dostać państwowe dotacje, żeby być w stanie kupować i używać wyłącznie produktów specjalnie wyprodukowanych dla bezglutenowców (widziałam już ryż z certyfikatem). Malutkie dziecko to jeszcze można utrzymać na tak skomponowanej diecie, ale nastolatka w wieku mega a petytu czy dorosłej osoby już nie. Może są jednostki, które wytrwają takie koszty na dłuższą metę, ale możliwe, że nie wytrwają wówczas niewielkiego wyboru jaki jest w tych naszych sklepach.

    OdpowiedzUsuń